Poszedłem posprawdzać, czy coś jest w lesie. Nic nie ma, totalne zero. Na skraju, w środku, w trawach, na mchu, w paprociach, na liściach, igłach, w brzozach, dębach, bukach, sosnach, świerkach, krzakach, wszędzie nic. Odwiedziłem moje miejscówki i inne miejsca, zero, ani starych trupów, ani maluszków. Gdy tak szedłem medytując o marności tego świata, zobaczyłem światełko w tunelu. Ale o tym w dopiskach.