© fotografia została załączona przez informatora o grzybobraniu; z pytaniem o jej wykorzystanie poza ramami systemu monitorowania występowania grzybów grzyby.pl należy kontaktować się bezpośrednio z autorem fotografii a nie ze mną (kontaktu do autora zdjęcia zwykle nie posiadam)
Witam wszystkich Pozytywnie Zagrzybionych Zachęcowny sukcesem z poprzedniego tygodnia kiedy to do spółki z Pawłem znaleźliśmy aż cztery kozaki czerwone postanowiłem sam udać sie do lasu na rekonesans. Wiadomo w okolicach Bukowiny grasuje Paweł L. i tam nie ma czego szukać, wobec powyższego trzeba było zmienić kierunek poszukiwań grzybowych na południowy. Dziadek Polonez troszkę się buntował jak usłyszał o wyjeździe w góry Że to już nie na jego zdrowie, zadyszka etc) no ale kiedy obiecałem mu dodatkową porcję wysokooktanowej etyliny oraz to, że będzie w niedzielę na pewno odpoczywał w garażu dał się przekonać. Z Wrocławia mieliśmy do pokonania około 100 km, najpierw Autostradą A4, później zjazd na Kostomłoty i drogą nr 5 do Marciszowa, skręt w dogę na Kaczorów i kilka kilometrów do Wieściszowic. Dziadka zostawiamy na parkingu i w drogę. Dodatkową atrakcją wyjazdu były Kolorowe Jeziorka. To wyrobiska pozostałe po wydobywaniu pirytu i innych minerałów w 18 i 19 wieku. Kopalnie zostały zamknięte w 1902 roku.Ruszaymy zielonym szlakiem od parkingu. Zaraz znajduję pierwszego "czerwońca". Niestety nic więcej nie ma. Ale za to dochodzimy do dwóch pierwszych jeziorek. Żółtego (dolne zdjęcie z lewej) i Purpurowego (zdjęcie drugie od lewej w górnym rzędzie. Po zwiedzeniu jeziorek idziemy dalej w górę zielonym szlakiem, gdzie znajduję (nie wierzyć szczęściu) drugiego czerwonego. Po około 20 minutach spacerku dochodzimy do Jeziorka Błękitnego (Lazurowego)- (dwie fotki z prawej), chyba najpiękniejszego ze wszystkich. Krótki odpoczynek na polanie i ruszamy wyżej szlakiem na Kopę. Po drodze "zaliczamy" czwarte Jeziorko Zielone a właściwie miejsce po nim. Po prostu one wysycha, a trochę wody jest w nim gdzieś w marcu, albo po bardzo obfitych deszczach. Schodzę tu i ówdzie ze szlaku w co ciekawsze miejsca (tam wolno to zrobić to nie jest rezerwat) ale niestety nic ciekawego nie znajduję. Jest bardzo sucho i dopóki nie przejdą dobre opady możemy zapomnieć o grzybach. Czas nieubłaganie mijał i trzeba było wracać. Pogoda dopisała, ludzi na szlaku dużo ale trzeba powiedzieć, że prawdziwych turystów. Widziałem ludzi bardzo młodych pozdrawiających się na wzajem, schodzących sobie z drogi. Było zero wrzasków, przekleństw etc a i wyobraźcie sobie, że na szlaku nie było w ogóle śmieci - i oby tak było zawsze. Darz grzyb Pozdrawiam serdecznie Admina i Wszystkich Zagrzybionych.