Ok. 4 godziny w Mirachowskich lasach w 2 osoby. Ludzie praktycznie za każdym drzewem. Trzeba było wejść naprawdę głęboko w las by cokolwiek znaleźć. Efekt to kilkanaście
borowików, 2
ceglaki i kilkadziesiąt
maślaków żółtych. O jakimkolwiek wysypie grzybów nie można mówić, lub ewentualnie wszystko wszędzie zostało wyzbierane co do m2 (choć nie chce mi się w to wierzyć).
Piękne te lasy Mirachowskie, aż widać oczami wyobraźni te
borowiki które powinny tam stać w tych bukach ale jednak rozczarowanie. Jednak bez dobrej zajomości miejscówek ciężko jest pojechać pierwszy raz i nazbierać
borowików. Najlepiej skwitowała to dziewczyna która stwierdziła, że chciała dzisiaj nakosić
borowików tak jak ostatnio pod Wejherowem Grzybowy Kapelusz, ale nie wyszło pomimo, że byliśmy bardzo głęboko w lesie...