Tym razem lasy garwolińskie. Nie spodziewałam się dużo, ale pomyślałam, że robaki uprawiające w tych warunkach surwiwal nie trafiły na moje miejscówki. Dopisało mi szczęście. Z kilku moich miejscówek wytypowałam 3 i kosze się zapełniły. Na pierwszej 6 jędrnych
borowików w pół godziny. Na drugiej w godzinę 2 koszyki
koźlarzy świerkowych - 82 szt. / nawet duże okazy o znakomitej twardości i zdrowotności./ No i na trzeciej
podgrzybki jeszcze młode z gatunku tych olbrzymich o grubych trzonach - 66 szt na 5 metrach kwadratowych. Zbiór błyskawiczny 10 minut, tylko dlatego, że rosły po kilka na raz.
Mimo mojego optymistycznego zbioru, generalnie jest żle. Las zarówno "dorosły" jak i młodniki - pusto. Nawet "psiaki" nie chcą rosnąć.
Sporo grzybiarzy biegających z pustymi koszykami i nadzieją, że coś "ustrzelą"