Powiem tak dzień fatalny co mnie pokusiło na sobotę? Od 10 w lesie aut na parkingu multum, a od 13.30 do 17 szukałam z mężem telefonu, który zgubiłam w lesie ach. Pomogła lokalizacja google ale non stop byliśmy obok dzwonków nie było słychać. Zadzwoniłam na mesengera i ten upierdliwy a może teraz myślę super dzwonek było w oddali słychać. ach. ile razy się wywróciłam nie mówię. mąż o dziwo mega spokojny. A co do grzybów pełno maślaków, kozaki grabowe, podgrzybki i tylko 8 prawdziwków. O krok byłam od wyrzucenia wszystkiego ale podaruję jutro mamie. Chyba mam dość grzybów 🥲