7 prawych, 30
podgrzybków, 3
zajączki, 8
kani
Po ostatnim doniesieniu z nadleśnictwa Kędzierzyn postanowiłam wykorzystać okno pogodowe i rano wyruszyłam. Saną bo przyjaciółkę w szpitalu pozostawiłam z 7 śrubami w kostce po ostatniej naszej wyprawie górskiej: ( Wybrałam cel i do niego dotarłam. Po drodze amatorów grzybowego szaleństwa minęłam tabuny całe a zatem duch we mnie był mocny. Rosną!!! Nawet miejsce na parkingu było … uzbrojona w kosz i nóż ruszyłam do boju … Las nie był moim wymarzonym, krze, trawy, ciernie … ale zapał wielki był to pokonywałam kolejne i kolejne m2 powierzchni i … ??? Zero 🙄 niefajnie: ( godzina minęła a u mnie w koszu tylko 6
podgrzybków, kapci takich … podjęłam decyzję: powrót, poczekam na wezwanie
Babki grzybiarki z Kiczorów… idę drigą i nagle z dale widzę za szkółką mlodych sosenek młodnikami bukowy… tam albo nigdzie … No i idź był pełen :) a pierwszy, który mnie przywitał taki był :)