Strzałka, dziś pierwsze (!!!) prawdziwe (nie mylić z prawdziwkami) grzybobranie w tym sezonie. Po drodze z Wawy do przedmieść Radomia. Dwa pierwsze wejścia w las kompletnie chybione, choć teren wydawał się grzybowo super. Dopiero za trzecim razem, las typowo podgrzybkowy, sosna, mchy. Fajowe
podgrzybki i
płachetki. Nawet sporo, choć już po przemarszu grzybiarzy. I 3
prawdziwki. Jeden nawet ładny, 2 to jakieś imitacje. Przy drogach ludzie stoją z furmankami najróżniejszych grzybów, oferują cudne prawe,
rydze i inne leśne rarytasy. Gdzie oni to zbierają? Aaa, w lesie...
Miejscówki...... i jeszcze raz miejscówki. To warunek udanego grzybobrania. Bez nich nic z tego, chyba że dziki fart.
Pozdrowionka dla Wszystkich.
Ps. Guciu, zarzuć te Cybulice i na zachód lub południe od Wawy ruszaj, byle daleko.