Ponownie to samo miejsce czyli okolice Puczniewa i Małynia. Jest już całkiem przyjemnie. Same podgrzybki na mchu. Kilkanaście pojedynczych a większość w grupach 2-6 grzybów. Godzina 17 (po pracy) środek tygodnia i sporo aut w lesie. Ponownie okazało się że największe zbiory w pasie o szerokości 15 m wzdłuż drogi leśnej (wszyscy napotkani grzybiarze szli w głębi lasu). Po raz pierwszy w tym roku człowiek czuje przyjemność z grzybobrania bo wie że to nie tylko spacer ale będzie się po co schylić.