Kolejny spacer po tym samym miejscach i 180 podgrzybków padło moim łupem. Już nie wszystkie młodziutkie, zdrowiutkie i jędrne. Tak na oko z 15% miało lokatorów albo było nadpleśniałe. Rzuciłam okiem na sąsiedni kwartał lasu, ale srodze się zawiodłam. Reasumując, w jednym miejscu chyba powoli się kończą, w innych ni widu ni słychu.