A zapowiadało się tak pięknie. Ten ze zdjęcia był pierwszy i jak się okazało najładniejszy. W lesie strasznie sucho, od wtorku zrobiła się sahara. Grzyby jak to podczas pełni słabiutko.
A ja myślałam, że odkryłam Amerykę 😊 Ostatnio czytałam wywiad z panią mykolog, która mówiła dużo ciekawych rzeczy o grzybach ale najbardziej zaciekawiło mnie to, że grzyby by wyrosnąć potrzebują szoku termicznego tj. ciepły dzień i zimna noc. I po przymrozku z wtorku na środę pojechałam sprawdzić tą teorię. I sama nie wiem co myśleć, w końcu wywiad był z fachowcem. Może to pełnia zawiniła. Generalnie słabiutko - 10 prawych, 9
podgrzybków brunatnych i 2 złotawe. Widziałam kilka
maślaków, czerwone muchomory i co dziwne o tej porze, żółte kozaczki - zgodnie ze znalezionym opisem kolaźlarze bruzdkowane. Nigdy ich nie biorę bo ich nie znam. Teraz trzeba czekać, na deszcz raczej płonne nadzieje więc chociaż tydzień od pełni i może pojawią się w większej ilości
podgrzybki. Ale się rozpisałam. To z grzybowej złości 😉