Przewaga
koźlaków, parę młodszych, większość starszych, dwa
podgrzybki w tym jeden maluszek, do kolekcji młody żółty
maślak. Las mieszany, a w nim mokro.
Rano gdy wstałam patrzę przez okno i stwierdzam " przymrozek, odpuszczam, nie idę na grzyby, pewnie nic nie znajdę". Godzina 10 przerwa na kawę i myśl, a może tylko się przejdę na chwilkę w swoje miejsca, słońce ślicznie świeci, będzie się przyjemnie chodzić, jak nic nie znajdę to przynajmniej sie dotlenie i dla zdrowia rozruszam kości. Wchodzę w swoją miejscówke i stwierdzam, oj grzybiarze już tu byli. Idę dalej, wchodzę w gąszcz na brzegu bagna i bingo:
koźlarze, starsze i młodsze, pochodziłam i nazbierałam pół kosza, duże wpadły to koszyk sie zapełnił. Pod koniec obchodzenia miejscówki wpadły dwa
podgrzybki w tym cudny maluszek. Gdy już zamierzałam do domu na chwilę wpadłam do lasu gdzie rosną
maślaki i
prawdziwki, jeden żółty
maślak wpadł. Spotkałam grzybiarza, który po krótkiej rozmowie pochwalił sie swoim zbiorem, miał 8 dużych
prawdziwków, jak on to stwierdził, są ale się pochowały:-) niestety mnie już czas naglił i nie mogłam sobie pozwolić na poszukiwanie ukrytych prawych. Spacer uważam za udany, grzybki okazały się wszystkie zdrowe. Jutro wsiadam w auto i ruszam z rana dalej, na miejscówke gdzie zawsze rosły
prawdziwki, oby dały się jutro znaleźć. Pozdrawiam grzybiarze i życzę udanych łowów:-)