© fotografia została załączona przez informatora o grzybobraniu; z pytaniem o jej wykorzystanie poza ramami systemu monitorowania występowania grzybów grzyby.pl należy kontaktować się bezpośrednio z autorem fotografii a nie ze mną (kontaktu do autora zdjęcia zwykle nie posiadam)
Witam Wszystkich po tygodniowej nieobecności która nie była spowodowana lenistwem, lecz wynikała ze specyfiki mojego zawodu. Po tygodniu pracy w trakcie której wykonałem - jak to się określa- kawał porządnej i nikomu nie potrzebnej roboty, nareszcie mam czas dla siebie. Niedziela 6,00 a ja w Koskach. Tutaj muszę zaznaczyć że zaopatrzyłem się w dodatkowy argument w celu poprawy efektywności w poszukiwaniu materii organicznej, potocznie zwanej grzybami. Od kilu dni poruszam się samochodem którego rejestracja kończy się - jak na zał. obrazku. Dodatkowym atrybutem niezwykle pomocnym jest rower. Wprawdzie jeździć po lesie na nim można tylko po w miarę równych ścieżkach, ale za to nie muszę dźwigać koszyka i mam się o co oprzeć. A więc rower pod pachę i w las. Pierwsza godzina nie napawała optymizmem. Grzybki na widok takiego agenta pochowały się w swoich kryjówkach i za nic nie chciały się zdekonspirować. Ale nie ze mną takie numery - Bruner. Idę sobie jakby nigdy nic, pogwizduję udając że na nie nie patrzę a w pewnym momencie odwracam się i co widzę - o la laaa. Tak seksowny tyłeczek ma tylko ford ka. Borowiczka cud miód ultramaryna. Ta gdy zobaczyła z kim ma doczynienia w ogóle się nie broniła i dość gładko dała się poderwać. I tak jeszcze poderwałem pięć młodych zdrowych borowiczek, piętnaście kozaczek grabowych, kurek ze dwie garście, maślaki sitarze, dwie kanie. A w ogóle to grzybki dzisiaj na mnie leciały. Tylko nie mogę sobie przypomnieć, po co. Tak więc życzę wszystkim skutecznego podrywania. P.S. Jutro mija rok odkąd jestem na grzyby.pl. To dla mnie taka mała rocznica. Dziękuję wszystkim za możliwość doznania wielu przesympatycznych wrażeń, za przemiłe komentarze i za akceptacje. Przepraszam jeżeli kogoś kiedykolwiek uraziłem. E.