Nareszcie przestało lać,więc szybki rajd na prawdziwkową miejscówkę w bukach. W lesie bardzo mokro, a ponieważ pokazało się słońce, również parno.Komary jak messerschmitty atakują zewsząd, nie sposób się od nich ogonić. Grzybów w zasadzie nie ma- zniknęły goryczaki, których było ostatnio sporo, ślimaki zżarły gołąbki i ceglastospore. Sporo za to muchomorów czerwieniejących i śmierdziantalusów czyli muchomorów sromotnikowych w różnych stadiach rozwoju. Do koszyka powędrowało 6 ceglasiów, które jeszcze prezentowały się jako tako, (kilka zmasakrowanych przez ślimaki pozostało w lesie) oraz dwa boletusy- ten zmęczony życiem, kłaniający się ściółce o dziwo zdrowiutki, ten drugi jest dowodem, że pozory potrafią mylić :) Powędrował na śmietnik. W drodze powrotnej zahaczyłam jeszcze o poletko świerkowe, gdzie znalazłam kilka wyrośniętych podgrzybków i zajączków złocistych. Młodych, małych grzybów brak. Myślę, że za tydzień, jeśli będą ciepłe noce, zaczną się pokazywać.