Nieco ponad 2,5 godziny w lesie zaowocowało prawie 400 młodymi opieńkami miodowymi (
opieniek jest mnóstwo, ale mnie interesowały takie w marynatę), 30
kaniami (było dużo więcej, ale tyle potrzebowałem), ponad 30
podgrzybami brunatnymi (50/50 młode i średnie, wszystkie zdrowe, jędrne, na grubej nodze), 1
maślakiem zwyczajnym, 1 mleczajem rydzem (były liczne ślady po rydzach, tego ktoś przeoczył) oraz 1 koźlarzem babką. Ze względu na niskie temperatury jest mniej szkodników, więc o zdrowe okazy łatwiej, choć kilka małych
borowików szlachetnych na które trafiłem miało licznych lokatorów.
To miało być zakończenie sezonu, ale po tym wypadzie do lasu chyba zacytuję Kramera z filmu "Vabank II, czyli riposta":
"To jeszcze nie koniec" i jeśli nie będzie przymrozków to spróbuję za tydzień.:-)