Wydawać by się mogło że tegoroczne grzybobrania już za nami. Tymczasem natura nas pozytywnie zaskoczyła. Kolejna wycieczka do Klwowa zakończyła się całkiem sporą ilością grzybów. Do domu wracały z nami Kanie w ogromnej ilości, dwa prawdziwki, jakieś 50 maślaków i 70 podgrzybków. Gdybyśmy zebrali wszystkie Kanie to podejrzewam że brakło by nam miejsca w samochodzie.
Rok temu w tych miejscach kani w ogóle nie było albo jak na lekarstwo. Roku i to z opóźnieniem rosną w dużych skupiskach przede wszystkim na polach. Kapelusze mają jak talerze obiadowe.