Tradycyjnie 11.11 to u mnie wypad na
gąski. Jednak wczoraj dużo ludzi miało wolne i las zastałem mocno przebrany, a i
gąski chyba w tym miejscu powoli się kończą. Z trudem zebrałem 175 szt. Sytuacja na tyle mnie zdenerwowała, że po 3 h trzasnąłem drzwiami i zirytowany pojechałem na
podgrzybki. Te najwyraźniej złapały drugi oddech, bo rosną jak szalone. Co krok rodzinki po kilka i kilkanaście owocników wystawiających brązowe łepki z mchu i igliwia, więc tu poszło mi trochę lepiej. 😁 W 4,5 h ciachnąłem 645 prawie samych octówek (może z 15 starszych). 💪Pozdrowienia dla wszystkich grzyboświrków.
PS. Oczywiście średnią grzybów na osobogodzinę zaniżają
gąski. Dla
podgrzybków to niemal 150/h.
PS2. Zbiór może nie tak różnorodny jak bliżej Warszawy, ale do domu będę wracał zadowolony. 😜
PS3. Plan nie przewidywał aż tak długiego grzybobrania, ale jak zobaczyłem co się dzieje z
podgrzybkami, to nie mogłem się oprzeć, żeby nie zostać dłużej i nie zapełnić kosza. Taka okazja rzadko się trafia, bo octówek (a poluję głównie na takie) wchodzi do niego naprawdę dużo.