Dzisiaj wspólny z żoną wypad w okolice Makowa Mazowieckiego na miejscówkę, która w ostatnią niedzielę dala tyle radości. Początek grzybobrania dosyć późno, bo około 11. Las duży sosnowy z domieszką gatunków liściastych. Dojechaliśmy na miejscówkę, a tam niespodzianka- kilkanaście samochodów i tłumy ludzi. Pierwsza myśl taka, że niewiele dzisiaj uzbieramy, tym bardziej, że napotkani grzybiarze powiedzieli, że już trzeci dzień z rzędu w trzy osoby tu przyjechali. Przez 3,5 godziny pokręciliśmy się po miejscówce, trochę z brzegu, trochę głębiej, trochę w liściastych krzaczorach i 350 sztuk
podgrzyba brunatnego się uciułało, u żony praktycznie same octówki, u mnie trochę większych było. Myślę, że jak przymrozki nie przyjdą, będzie tam można jeszcze trochę czasu zbierać. Pozdrawiamy