Noo ludzie, bez jaj.. jadymy z rurkami durch 😊. Grzyby w tym roku stają na głowie, byśmy mogli liczyć nawet na pękate Decembrusy. Szalony rok i dziwny sezon, czuję się niczym we wrześniu 🙃. Las mieszany, liście i igły.. dreptania od rana prawie 6 h, ale gęba się śmieje, widząc taki efekt, jak na zdjęciu. W koszyczku znalazło się 45
prawdziwków, 30
podgrzybków brunatnych, 16 złotawych, 6
kozaków dębowych, 1
kozak brzozowy, 8 aksamitków i 1 maślaczek spod modrzewia. Do tego garstka trąbek, lecz orkiestry symfonicznej z nich nie będzie. Dla tych, co po 15-stej zostawiliśmy
opieńki,
kanie i kępki..
łuszczaka zmiennego. Tak naprawdę, by nazbierać, trzeba się nachodzić.. przebieg prawie jak Zenia, ponad 10 km 😉.. nogi mi do tyłka włażą.."W życiu nie ma nic za darmo.. a iść trzeba swoją drogą.. Różną wiedzą cię nakarmią.. ty pozostań zawsze sobą.." Pozdrawiamy i do usłyszenia. M&M