Po raz pierwszy pojechałem do lasu w okularach progresywnych, ale widok... normalnie full HD;-), trzeba tylko uważać przy schodzeniu ze skarpy, bo dno wąwozu jest dalej, niż się wydaje:- O. Jednak miało być o grzybach, pierwsze dwie
kanie, widoczne na ostatnim zdjęciu, zebrałem wyskakując z samochodu, po drodze, przy ogrodzeniu jakiegoś domu. Zaraz dobiegł do mnie pies, więc nie było czasu robić zdjęcia. Po zaparkowaniu i śniadanku, przeszukałem łąki w pobliżu i znalazłem kilkanaście kolejnych
kani, a że było jeszcze dosyć szaro, stwierdziłem, że zdjęcia zrobię później, odniosłem
kanie do samochodu i poszedłem na
podgrzybki... to znaczy do lasu, gdzie powinny być. Niestety nie było:- (, susza taka, że rowy, czy stawy leśne w których prawie zawsze stoi woda, kompletnie wyschnięte. Zmiana kierunku, bo w końcu to rok
kurek, jednak i tych niewiele, podsuszone, rosnące pojedynczo. Ceglakowa miejscówka też pusta. Ostatnia deska ratunku to potok w Tazokowym stylu, tyle, że nizinny, ale też ze skarpami po kilka metrów. Mineło już dwie godziny w lesie, a ja wciąż nie miałem żadnego zdjęcia. Wpis bez zdjęcia??? Zrobię zdjęcie
kani w bagażniku:- (... i wtedy go zobaczyłem pierwszego
prawdziwka, za nim drugi, a kawałek dalej w rowie trzeci (niestety 1 zdjęcie się nadawało). Od razu humor mi się poprawił, schodzę do wąwozu gdzie płynie potok i już po kilku krokach widzę młode ceglaczki na skarpie. Wyciągam aparat, patrzę przez wizjer, a tu z dziury obok wyskakuje "ochroniarz", aż odskoczyłem... Okazało się, że pilnował jamy, nie
ceglaków, ale obserwował mnie cały czas. Jak wróciłem po kilku minutach sprawdzić, czy nie ominąłem jakieoś grzybka, znowu wysunął głowę z dziury i mnie obserwował (może to była ona... księżniczka;-) ). Wzdłuż potoku znalazłem jeszcze kilka
prawdziwków,
ceglaków,
kurek i dwa
zajączki. Sprawdzałem las wzdłuż potoku z obu stron i nic. Wracając, zatrzymałem się jeszcze w okolicy domu, gdzie skosiłem
kanie i na łące dozbierałem jeszcze kilka. Najlepsze jest to, że jutro też jadę... na większe skarpy:- D