Zupełnie kontrolnie wyskoczyłem po południu do pewnego brzozowo-osikowego lasku w obrębie miasta. moje oczy ucieszyło kilkanaście pomarańczowych łebków, z których dziesięć największych zakończyło swój piękny, ale krótki żywot na mojej patelni. Świetne miejsce na "śródtygodniowy brak czasu do lasu". A jutro od świtu będę zgłębiał tajniki lasu w Świbiu, może znajdę nowe, ciekawe miejsca, a może też jakieś grzyby.