Udało się nam urwać z pracy na cały dzień – gdzie nas poniosło ? - chyba nie ma wątpliwości – spędziliśmy kilka uroczych godzin w górach, ale co tym razem wybrać ? Ustroń ?, choć serce podpowiada Brenną, może Wisłę ? Rozum jednak wziął górę i przekalkulował, że być może
Ceglasie i
prawdziwki wyjechały na kurację „do wód” pod Czantorię. W końcu Ustroń to Zdrój. W sumie i tak to wszystko jedno, bo granice między Ustroniem, Wisłą czy Brenną, szczególnie w górach i górskim lesie są bardziej niż umowne. Ostatecznie wycieczka zahaczyła o wszystkie trzy miejscowości za sprawą Trzech Kopców Wiślańskich. Nasz z Tazokiem spacer był kontynuacją niedawnego podglądania wykluwających się maluchów. A skutek był taki, że w naszym koszu znów zabrakło miejsca.
prawdziwki po weekendzie wystawiają swoje łebki niemal hurtowo, nie ma znaczenia czy to buczyna, las jodłowy czy jaworzyna, są ich dziesiątki jeśli nie setki - maluchy dalej w natarciu.
Ceglasie z nieco większą rezerwą wychodzą na spotkania ale w końcu dzieje się w beskidzkim lesie.
Borowików ok. osiemdziesięciu w stosunku 60/20
prawdziwki/
Ceglasie.
Kolczaków i
kurek nieco mniej niż ostatnio,
szmaciak średniej wielkości, kilkanaście pomarańczowych
maślaków na trawiastych polanach, nieśmiało kilka
podgrzybków złotawych, piękne szyszkowce, i jak z obrazka „panowie zamszowi”. Najbardziej ciekawa byłam co zastaniemy na prawdziwkowej polanie, na której w sobotę zostawiliśmy kilkanaście borowikowych niemowlaków. Czy ktoś ją odkrył ? Nie. Przez trzy dni nikogo tam nie było. A co zastaliśmy: z kilkunastu maluszków wzrosła więcej niż połowa - fantastyczna młodzież, która do „Pocztówki z Beskidów” trafiła jako leitmotiv. Dwa górne zdjęcia – po lewej stan z soboty, po prawej stan na dzisiaj, dwa dolne zdjęcia to również efekt dwudniowej ewolucji. Kilku malców jakby zatrzymało się we wzroście. Pod Trzema Kopcami trafiliśmy na zupełnie nieodkryte dotąd miejsce, w które w kilka minut pomogło nam zapełnić kosz ponad „dekiel”. Tym razem więc nie będę „zwalać winy” na fart, znajomość lasu czy pewne miejscówki, choć to ważne elementy udanego grzybobrania. Prawda jest taka, że aby dzisiaj nie znaleźć grzybów musielibyśmy baaaardzo się starać, lub w ogóle nie wchodzić do lasu. PS niezmiernie ucieszyło nas wynurzenie U-302 na peryskopową. Serdeczności S&T