Bahamy- upały, palmy, lazur nieba i wody, muszelki na plaży, leżaczki, parasole i lenistwo. Ja znalazłam niedaleko odpowiednik, tyle, że musiałam to i owo nieco pozmieniać. Zamiast palm- nasze piękne sosny i brzózki- cudownie rozpraszające padające promienie słońca,- temperatura troszkę w dół- czyli +19, piaseczek zamieniony na twarde pobocza leśne, czasami z mchami, czasami listkami i igliwiem, lazur zamieniłam na soczystą zieleń i do lasu. Zamiast muszelek- miałam nadzieję na co nieco w koszyku. Nie miałam zbyt dużych oczekiwań, bo ani rosy rankiem nie było, niebo co prawda cudownie zasnute chmurami,- ale deszcz był dawno i wyparował, temperatury wysokie- no to comogło sobie urosnąć? Na wstępie - w krzaczkach- powitała mnie piękna - jeszcze nie do końca rozwinięta kania- myślę sobie- na kolację jak znalazł. Troszkę dalej znalazłam pierwszego borowika, kawałek dalej następny. Nie powiem żeby rosły w gromadzie- jak u Grazki- po 8 sztuk, ale okazało się, że trafiłam w "10" i tak pomalutku, pomalutku w koszyczku zaczęło przybywać. Nie rosły "na widoku"- trzeba było się troszkę poschylać, porozglądać- ale ich znalezienie odpłaciło za trudy poszukiwań. Przepiękne łepeczki, w różnych odcieniach i rozmiarach. Były też usiatkowane- troszkę pokiereszowane przez robactwo. Dodatkowo wśród brzózek, na poboczach i otwartej przestrzeni, całkowicie widoczne z daleka rosły sobie koźlaki. Małe, duże, pojedynczo i gromadnie. Widok ich ucieszył mnie niezmiernie- szkoda tylko, że musiałam niektóre pozbawić jedynej nogi. Opodal pod rozłożystą sosną - na pomarańczowo- 4 PIĘKNE RYDZE- pierwsze tego sezonu. Nie dało uzbierać pomarańczowych kozaków, to znalazły się rydze. Przechadzając się brzegiem wysokiego lasu znalazłam do kompletu 8 podgrzybków- piękne dorodne na grubych nogach. Maślaczki też się zameldowały - w ilości 6 szt i to w dwóch rasach- zwyczajne i ziarniste. Czas spędzony w moim raju to dwie niespełna godzinki, koszyk zapełniony, banan od ucha do ucha- bo u mnie tyle borowików- 14 szt i kozaczków-17 szt- to już jest coś. Reasumując 50 leśnych skarbów, zebranych pomalutku, w niewielkim lasku, na obrzeżach gwarnego miasta, w moich ulubionych klimatach- byłam jak w "siódmym niebie". Pozdrawia serdecznie zachwycona grzybobraniem, cała w skowronkach- grzybiara -zachęcam do niby niezobowiązujących, ale nieraz tak zaskakujących plenerów jak mój dzisiejszy...:) |