© fotografia została załączona przez informatora o grzybobraniu; z pytaniem o jej wykorzystanie poza ramami systemu monitorowania występowania grzybów grzyby.pl należy kontaktować się bezpośrednio z autorem fotografii a nie ze mną (kontaktu do autora zdjęcia zwykle nie posiadam)
Najgorszą karą dla Tazoka jest post od gór i lasu. Jeśli trwa więcej niż kilka dni , dołuje niczym kamień u szyi wisielca , 12 dni to większa dla mnie pokuta od przebycia na kolanach drogi do Medjugorje . Koniec stresu przyszedł trzynastego , podobno pechowego dnia miesiąca. Sanatorium leczenia stresu ? Oczywiście - Brenna , bo to raptem kwadrans drogi od domu. Konkretnie ? Południowe stoki Małej Cisowej nad kamieniołomem Głębiec . Oczekiwania ? Brak , marzeniem było tylko to , żeby wyrwać się jak chomik – dezerter z kołowrotka pracy , zobowiązań , umówionych obowiązków i nie zawsze uroczej rzeczywistości . Śledząc raporty ze Śląska , oczekiwań grzybowych nie było żadnych , jedynie cichutko podszeptująca nadzieja : „A nuż ?? Weź nóż „ . Inny diabełek zwany „światełkiem w tunelu” podpowiadał : Jest ciepło , mokro , idealnie , musi się coś ruszyć . Posłuchałem i nadziei , i diabełka . Siedemnasta , po pracy , założyłem „rózowe okulary” i z wielką pogodą ducha wszedłem w bukowe lasy. Ale jak tu rozglądać się po ściółce , jeśli nad moją głową krąży para cudnych , skrzeczących jastrzębi , a w bukach nawołują się czarne dzięcioły , przecież nie ma opcji . Głowa cały czas zadarta do góry , w niebo , a tam przecież borowiki nie rosną . Znowu , pomyślałem przez moment , będzie nul w ilości . Wcale się tym nie przejąłem , bo jak wiecie nie jest dla mnie celem pełne wiadro , jedynie niezapomniane chwile spędzone w górskim lesie. Szwędanie się po górach , z głową w chmurach musi skończyć się nagle i niespodziewanie , szczególnie na śliskim i kamienistym zboczu , więc po kilku niecenzuralnych myślach i otrzepaniu się z liści , wróciłem z niebios na ziemię , i zacząłem w końcu patrzeć pod własne nogi. Pomysł z patrzeniem pod nogi jest stary jak świat , a jego efekty bardzo mile zaskoczyć. Najpierw kurki , czyli pieprzniki.pl , i tu i tam kępki żółtych łebków, potem przycupnięty pod pniakiem podgrzybek , pierwszy z kilku znalezionych , na deser ONI . Prawdziwki , co prawda tylko dwa , ale to pierwsze szlachetne tego roku , oba choć różne wielkością , zdrowe i śliczne . Czyżby ? Doczekamy się w końcu i na Śląsku na prawdziwe grzybobranie ? Z pewnością , bo las pachnie grzybami , i czuć , tę ciszę przed burzą . Niczego nie wieszczę , bo nie raz się już przejechałem na wróżbach , ale to co dzisiaj spotkałem w breńskim lesie nastraja optymizmem. Ostatnie zdjęcie w kolażu to lepiężniki – kwiaty , które rosną u nas w marcu , nigdy wcześniej nie spotkałem ich latem . Licząc , że się tym razem nie pomylę w grzybowym wróżeniu – pozdrawiam Tazok