Ponad godzina chodzenia po lesie, z czego większość czasu to brak grzybów. Wszystkie
borowiki znalazłem w zasadzie w jednym miejscu, był to młodnik sosnowy, gdzie musiałem chodzić na kolanach. Mimo sporego obszaru tego typu drzewostanu, poza tym jednym miejscem, nie znalazłem już
prawdziwków, tylko same
maślaki. W zwykłym lesie brak grzybów, w brzozowych zagajnikach również, nawet pod dębami i w mchach ani razu nie musiałem użyć noża.