Poranne chodzenie po lesie jest już mało radosne, szczegulnie dla uszu. Jest już zimno. I mimo tego grzyby się spotyka. Chociaż małych jest już niewiele. Ale to nic. Duze tez są sympatycznie i pożądane przez grzybomaniaków. Tym bardziej, że koniec grzybowych rozkoszy zbliża się wielkimi krokami. I jak tu żyć teraz bez grzybów. Takich grzybów. W koszyku mogło zabraknąć kurek, kozaka, ale nie prawdziwka. Nie pamiętam takich zbiórów prawdziwkowych, a zbieramy z mężem już grzyby nie od wczoraj. Szczerze, mi ten stan rzeczy bardzo odpowiada. Czego i innym grzybomaniakom serdecznie życzę. Pozdrawiam.