Poniedziałekjest podobno nienajlepszym dniem na grzybobranie. Wiadomo po przejściu huraganu w sobotę i niedzielę. A jednak. W lesie o 9.00. Od drogi cieniutko. Tylko pojedyncze. Około kilometra od drogi zaczęły się pary, rodziny z dzieckiem i rodziny wielodzietne. Gromadnie nie rosły. Same
podgrzybki, w tym większość rasowych czarnych łbów. Rosły na mchu, w przerzedzonych jagodzinach. W paprociach, wysokich trawach, zielonych łanowatych jagodzinach nie było nic. W młodniku zaledwie parę. Zagajnika żadnego po drodze nie było. Wszystkie zdrowe, twrarde, zółciutkie pod spodem, Spleśniałych w lesie prawie nie ma. Wyjście z lasu o 14.00. Przyjemne grzybobranie.