Tydzień temu pisałem, że w lesie zawitam za 2 tygodnie, ale nie wytrzymałem - jestem już chory, jak czytam o doniesieniach o grzybach z innych regionów. Niestety w łódzkim nic się nie zmieniło - totalne zero. 4 godziny chodziłem po grotnikowych lasach. Zwiedziłem otwarte lasy sosnowe z mchem, zagajniki sosnowe, lasy brzozowe i dębowe. W każdym z tych lasów efekt ten sam, nawet "psich" nie ma wciąż, aczkolwiek było ich trochę więcej niż w zeszłym tygodniu. W poprzednim roku pod koniec maja z lasu wynosiłem już koszyk pełen
koźlarków. Skoro w tym roku w wielu rejonach ludzie znajdują grzyby o 2-3 tygodnie wcześniej niż zazwyczaj to i ja się łudzę, że tak będzie. Niestety jeszcze trochę cierpliwości.