Kolejny wypad na grzyby po dwóch dniach przerwy. Tym razem sytuacja dosyć trudna - ostatnie dni chłodne a dzisiejsza noc wręcz mroźna. Trudno liczyć na nowe "dostawy" stąd decyzja penetrowania najmniej dostępnych zakątków Puszczy Sandomierskiej. Rano - same "mrożonki" w postaci twardych jak kamień
podgrzybków brunatnych. Z biegiem dnia udało się znaleźć na "czuja" matecznik
borowików w wysokich trawach z dosyć gęstym poszyciem kruszyny i karłowatych brzózek. Wszystkie zdrowiutkie i sporo młodych owocników. Widać, że chcą rosnąć i szkoda, że temperatura nie sprzyja. Do towarzystwa kilkadziesiąt sztuk pysznych
rydzów. Jak do tej pory prognoza synoptyka grzybowego sprawdza się ale idzie kilkudniowe wyraźne ocieplenie. Może to jeszcze je koniec zbiorów..