Darz Grzyb!;) Każdy zapalony grzybiarz ma swoje miejsca, tereny, które powodują szybsze bicie serca i bez względu na rezultat wyprawy, sama obecność w tych miejscach powoduje odprężenie, radość z obcowania z naturą i duży ładunek pozytywnej energii. Ja mam wiele takich miejsc i to zarówno na ukochanych Wzgórzach Twardogórskich jak i w zupełnie innych lasach. 2 października postanowiłem odwiedzić jedno z takich miejsc, które jest kultowe wśród grzybiarzy, jest owiane tajemnicą, licznymi opowieściami i budzi niesamowite emocje. Tym magicznym miejscem są Bory Dolnośląskie. Są to wyjątkowe tereny, zarówno pod względem roślinnym jak i grzybowym. Ja swój pochód przez te tereny rozpocząłem od stacji o wdzięcznej nazwie Studzianka, która położona jest w środku lasów. Jest tam tylko jeden tor kolejowy a pociąg zatrzymuje się tam tylko w okresie od czerwca do końca października. Już samo zobaczenie terenów, na których mam do dzisiaj niepobity rekord prawdziwkowy (668 sztuk w 4,5 godziny) niesamowicie pozytywnie mnie naładowało. Rano było zimno (tylko 4 stopnie) i musiałem założyć rękawiczki. Ludzi wysiadających ze mną do lasu było ok. 30. Wycieczkę zacząłem spokojnie, nieśpiesznie od prawej strony (czyli po tej, gdzie się wysiada). Są tam piękne stare lasy w których można co nieco przyciąć. Jeszcze było słychać jadący dalej do Leszna Górnego pociąg a ja już trafiłem na piękne, młode
podgrzybki w liczbie ok. 15 sztuk. Stopniowo, dalej zacząłem chodzić po "swoich" miejscach no i zaczęło się na dobre rozkręcać.;) Całkowity efekt mojej wyprawy załączam na zdjęciu a w szczegółach wyglądało to tak: 10 kg pięknych, (w 90% młodych)
podgrzybków, 96
prawdziwków (niestety 30 musiałem zostawić w lesie bo były robaczywe), ok. 3,5 kg
maślaków zwyczajnych i żółtych, 25
koźlarzy babek, 12
koźlarzy pomarańczowożółtych, tylko 1
kania (w środku lasu nie za bardzo chcą rosnąć), garstkę
kurek, oraz 3
sarniaki dachówkowate - tego gatunku nie znalazłem już chyba kilka lat i bardzo się ucieszyłem, że znalazłem coś z grzybowej "egzotyki";) Do koszyków dorzuciłem trochę młodych
maślaków sitarzy, które zawsze traktuję jako pewne urozmaicenie w zbieranym asortymencie a nigdy jako danie główne. Ich nie wliczyłem do statystyki. Dużych przerośniętych
sitarzy jest mnóstwo. Z innego, grzybowego asortymentu można właściwie spotkać wszystko to, co z reguły sypie na jesieni -
muchomory czerwone, zasłonaki, różne mleczaje, gołąbki, łuskwiaki nastroszone i ogniste (wyglądające bardzo efektownie - bardzo dobre do fotografowania);),
gąski, gąsówki,
olszówki, purchawki, lisówki pomarańczowe - te chyba mają szczyt wysypu bo jest ich od groma. Z innych ciekawostek na pewno warto wymienić jeszcze uchówkę oślą i kubki prążkowane. Łącznie przeszedłem ok. 12 km, przy czym uderzyłem też trochę po drugiej stronie torów. Znajduje się tam m. in. Specjalny Obszar Ochrony Siedlisk Natura 2000 - Wrzosowisko Przemkowskie. Są tam fenomenalne miejsca na
prawdziwki a po wielkich ilościach ciętych nóg, widać, że kilka dni temu było tam super. W drodze powrotnej rozmawiałem ze starszym małżeństwem, którzy mieli dwa kosze samych, młodych
prawdziwków i reklamówkę pięknych, mięsistych
zielonek. Okazało się, że są z Legnicy a do Studzianek i na poligony jeżdżą od 1978 roku. Grzybiarze totalni z krwi i kości, doskonale znający olbrzymie tereny na poligonach. Przekazali mi cenne informacje a gdyby ktoś usłyszał naszą rozmowę o lasach i grzybach to stwierdziłby, że dopadł nas ciężki stan nawiedzenia.;)) Fantastycznie się z nimi rozmawiało i chociaż mówili mi, że nie mają komputera i tłumaczyli, że raczej mieć nie będą bo w ich wieku jest im to niepotrzebne to i tak ślę im bardzo serdeczne pozdrowienia.;) A dzisiaj rano, pisząc te słowa ze smutkiem patrzę na słupek rtęci, który we Wrocławiu pokazuje -2 stopnie. W terenie jest jeszcze mniej, jutro ma być podobnie. Niestety arktyczny, wredny wyż dewastuje nam wysyp.; ( Ale nadzieja umiera ostatnia i tego się trzymajmy. Pozdrawiam, darz grzyb!;)