Tak jak zwykle na grzybki wychodzimy ok. godz. 12 w południe gdy zazwyczaj ludzie zbierający grzyby wychodzą już z lasu. No cóż ale już tak mamy, że nie lubimy tłoku w lesie, wolimy spokojnie w ciszy pomalutku zbierać grzybki. Dzisiaj byliśmy w lasach sosnowych w okolicach Szczepkowa, chcieliśmy uzbierać trochę
podgrzybków ale niestety nie było. W związku z tym ja udałem się w swoje miejscówki prawdziwkowe - tzn. rzadkie lasy sosnowe porośnięte w dolnym piętrze m. in. krzakami dębiny i brzozy. Rewelacji nie było ale udało się zebrać 34
prawdziwki, niektóre większe ale większość mniejszych rosnących głównie w sposób "niewidoczny" tzn. widać tylko nienaturalne wzniesienie. Natomiast żona poleciała nazbierać maślaczków w swoje znane miejsca, tzn. śródleśne polany porośnięte trawą a także przyleśne ugory z samosiejką sosny. Grzybki zbieraliśmy ok. 3 godzin bo o 15.30 byliśmy już w domu aby oczyścić to co udało się zebrać. A zebraliśmy, oprócz wspomnianych 34
prawdziwków, 20
koźlarzy, 25
gąsek głównie szarych oraz 500 szt. maślaczków głównie małych. Na zdjęciu obok prezentuję zebrane dzisiaj grzybki. Pozdrawiam grzybiarzy i nie przyłączam się do dyskusji "wykręcać czy wycinać" ja stosuję obie metody w zależności od sytuacji.