W lesie byłem dopiero po 8. Mimo porannego przymrozku na polach, w lesie panowała dodatnia temperatura, więc żadnego grzyba nie zmroziło. Z racji tego, że w niedzielę nie mogłem pojechać, wybrałem się dzisiaj z nastawieniem, że już większość będzie wyzbierana. Tak też było w przypadków
podgrzybków, dlatego też po krótkim rozpoznaniu terenu i zebraniu kilkunastu sztuk w dość długim okresie czasu, przerzuciłem się na las liściasty z przewagą brzozy. No i zaczęło się ścinanie
koźlaków. W tym tyg. już tylko rozmiar średni, gdyż duże zostały wycięte, ale i tak zostało ich sporo. Wracając już do samochodu, postanowiłem się przejść zagajnikiem brzozowym ze sporą ilością trawy. Okazało się, że nikt tu praktycznie wcześniej nie zajrzał. Do kosza zaczęły wpadać na przemian wyrośnięte, piękne
prawdziwki i
koźlaki szare. Łącznie uzbierało się 60
koźlaków, 18
prawdziwków i 35
podgrzybków. Ogólnie tragedii nie było jak na wypad powekeendowy. No i chyba to był już ostatni wyjazd.