Mając na uwadze niedawne, udane rozpoznanie grzybowych terenów z przed dwóch dni, z niecierpliwością oczekiwałem na sobotnie wyjście do lasu. Na szczęście, nad ranem zanikły opady nocnego deszczu i tuż po szóstej rano wraz z żoną udaliśmy się do pobliskiego lasu. Nie planowaliśmy uprzednio trasy, zdając się na intuicję. Zanim jednak dotarliśmy na pierwszy z grzybodajnych terenów, dochodziła godzina siódma. Ale pierwsze podejście nie było zbyt udane - kilka znalezionych
podgrzybków nie rokowało dobrych wyników. Kolejna miejscówka też nas rozczarowała. Postanowiliśmy szukać grzybów w nowych, dotychczas nierozpoznanych miejscach. Okazało się, że był to dobry pomysł. Zbieraliśmy
podgrzybki zarówno w warstwie traw, jak również i w miejscach bez podszycia. Przeważnie były to młode osobniki. Wyrośnięte sztuki były rzadkością. W rezultacie, w ciągu trzech godzin zebraliśmy ponad 210 szt.
podgrzybków i 6
borowików. Nie zbieraliśmy innych jadalnych grzybów, których spotkaliśmy dość dużo, zwłaszcza
maślaków zwyczajnych i żółtych oraz
maślaków sitaków. Podsumowując, sobotnie grzybobranie możemy uznać za udane, choć uzyskane wyniki były dalekie od oczekiwanych. Ważne jest to, że spędziliśmy miło czas na łonie natury.