Dziś bez buszowania. Musiałem około południa załatwić pewną sprawę w Kartuzach. Wracając, nie mogłem się powstrzymać, improwizacja. Stanąłem przy leśnej drodze. Nie planowałem wyprawy, więc nie miałem kaloszy. i ooo buty wpadły w w wodę. Ani kaloszy, ani wiaderka, ani nożyka. Czapka uratowała sytuację. Przez 20 minut grzyby kolejno wskakiwały do czapki. Raportuję z reporterskiego obowiązku. Jak na 20 minut i przy drodze, to nieźle. Zachęcam do leśnych wypraw. Na każdego czeka jego porcyjka. Lasy, te bliżej Gdańska i te dalsze mają jeszcze dużo darów. Darz grzyb