W listopadzie na grzyby z reguły nigdy nie chodziłam. Ale zachęcona doniesieniami z ostatnich dni wybrałam się wczoraj do lasu - bez powodzenia. Dzisiaj natomiast wybrałam troszkę inne miejsce jednakże w tej samej okolicy. I faktycznie okazało się że w lesie mieszanym przy ścieżce, niedaleko samochodu, i trochę dalej, i w miejscu gdzie bym się nawet nie spodziewała, pojawiło się sporo
podgrzybków. Większość złotoporych, było też kilka brunatnych. Dużo młodych, trochę już przechodzonych, które zostały w lesie, jak również sporo robaczywych. Jutro kolejna wyprawa.