W dniu dzisiejszym wyjazd w lasy sosnowickie. W lesie 6.30 - 15.30 do momentu kiedy zaczynało się ściemniać. Razem 2 i 3/4 kosza grzybów i 6 skrzynek
kań
borowik 11 szt
koźlarz czerwony 12 szt
podgrzybek 42 szt
kurka 24 szt
maślak grubo powyżej 800 szt
kania sporo powyżej 300 szt
siedzuń sosnowy 1 szt 1,55 kg. Plan na dziś był następujący maksymalna ilość
kań /córki zamówiły w marynacie/, borowik,
kozak czerwony i
gąska. Wyszło trochę inaczej. W lasach sosnowych i dębowych na Kamieniu brak borowika i
gąsek, spore ilości
kań małych i średnich, dopiero w brzozach pojawiły się i
duże. Na miejscach, które porastała
gąska kwitnie grzybnia, ale kiedy pojawią się
gąski nie wiadomo. Po uzbieraniu 2 skrzynek
kań wyszedłem na łączkę na miejscówkę z rydzami, a tam właśnie 4-ry osoby kończyły ją przeszukiwać zebrali 22 sztuki razem. Potem jeszcze las sosnowy gdzie rosły piękne
podgrzybki i
gąski. Gąsek zupełnie brak, a
podgrzybki tylko na cienkich nóżkach, a tych na ogół wcale nie zbieram, ale z braku laku zabrałem koło 10 można było 3-4 razy więcej ale ilości raczej skromne, jeszcze trochę
kań i leśną drogą na Mariankę. Na początek lasek podgrzybkowy i znowu
podgrzybki na cienkich nóżkach można trochę nazbierać na grubiutkich tak jak by dopiero startowały. Po dłuższym łażeniu chyba ze 30 w koszyku i dalej
kanie. Miejscówki borowikowe puste, czerwonogłowego brak - to do młodniaka sosnowego, a tam kolejny wysyp
maślaka. Młodziutkie zdrowe Sliczniutkie - zrobiły mi takie zamieszanie w głowie, że napakowałem cały kosz. Były też duże ale mając wybór brałem mniejsze, a duże i całkiem malutkie w bardzo dużej ilości zostawiałem. Zebranie pełnego kosza zajęło niewiele ponad godzinę - dlatego do statystyki potraktowałem jak
kurki. Z tego co tam było śmiało można było wynieść ponad 3 pełne kosze, ale po co mi tyle jak mam jeszcze szukać tego co najważniejsze. Przejazd na następną miejscówkę powitały mnie
kanie i duże
kurki rosnące pojedynczo. Wychodzę na drogę i już z daleka widzę czerwony kapelusz na swoim miejscu -jesst już dobrze, ale na pierwszej miejcówce tylko 2. No to powolutku nóżka za nózką przez wysokie obsypane listowiem jagodziny i identyfikowanie miejscówek
borowika i jest pierwszy, po 10 minutach drugi za kolejne 10 min trzeci i
kanie, potem
siedzuń, kolejne
kurki a potem to mi nogi weszły w... zatem łupy do auta, kawka, papierosek trochę odpoczynku i dalej noga za nogą po kolejnych miejscówkach i są kolejne 2 i kilka czerwonogłowych. Po drugiej stronie drogi jest lasek z pięknie rosnącymi
podgrzybkami, ale brak czasu bo niedługo się będzie ściemniać. Przejazd na kolejne jagodziny i powolne dreptanie. Wydreptane jeszcze 5 novembrusów i 4 czerwonogłowe i robi się szarawo. Plan w dużej części zrealizowany co prawda liczyłem na więcej
borowików i na gąskę. Dobrze, że jutro z Lublina przyjeżdż a żona z córką to będzie pomoc przy obrabianiu, tego co nie dam rady dzisiaj, a ja z rana sprawdzę przydomowe lasy.