Myślałem, że będę pierwszy w lesie. A tu zimny poranek, pada, jeszcze ciemnawo a na parkingu już stoi samochód. Dziś do lasu pojechali tylko zapaleńcy. Ludzi było niewielu. Na 3,5 godzinny pobyt przez 2 godziny padało. Typowo jesienne deszczycho. Przemoczyło mnie na wylot. Grzyby też były skulone. Do koszyka wpadło
podgrzybki 60,
maślaki 30,
miodówki 80,
kurki 2 garście,
kozak czerwony 1 siwe
kozaki 2
sarniaki 10,
rydze 3,
prawdziwek 1. Po drodze wydałem zamówione
sarny. W domu szybka zmiana ubrania, no i gorąca herbata z malinami. A dziś w Polsce było słonecznie. Szkoda, że nie w Pomorskiem