mm — ok. 20 na godzinę
Dziś kolejny wypad po podgrzybki. Kolejna osoba w kolejce do obdarowania czekała cierpliwie. Nie zawiodła się 😁. Podgrzybeczki fajne młode, jednak już robaczki się o nich dowiedziały i trochę odpadło. Do tego pare maślaków pstrych i kołpaków. Las mieszany. Ok 3 h spaceru, dwie osoby.
mm — ok. 25 na godzinę
Mrożone maślaki, podgrzybki, kozaki i kilka prawdziwków.
mm — ok. 20 na godzinę
Zapowiadają chłodne noce, więc jeszcze trzeba było wyruszyć po być może ostatnie prawdziwki. Las mieszany, dwie osoby, spacer ok3h. Znów grzybki znalazłam tylko na leśnej drodze. Ok 40 prawdziwków, kilka maślaków pstrych, kołpaków i pare podgrzybków. Niestety mimo iż prawdziweczki młode to już z lokatorami. Udało się uratować chociaż kapelusze. Pozdrawiam.
mm — ok. 30 na godzinę
W poszukiwaniu podgrzybków, tylko maślaczki, kilka koźlarzy no i na otarcie łez dosłownie 10 podgrzybków, czy jak teraz każą mówić, podgrzybów brunatnych 😍
mm — ok. 35 na godzinę
Niespodziewany wypad do lasu późnym popołudniem okazał się całkiem przyjemny. 1,5 godzinki chodzenia w 2 osoby i udało się znaleźć ponad 70 pięknych podgrzybków w większości zdrowiutkich 🤎 Zastanawiam się czy to ostatnie zbiory związane z przybywajacym śniegiem w najbliższych dniach, czy jeszcze jednak trafi się okazja, żeby oficjalnie zakończyć sezon 🤔 Mam wielką nadzieję na drugą opcję 🥰
mm — ok. 40 na godzinę
Dzisiaj środa, mój ulubiony dzień na grzyby. Pojechaliśmy sprawdzić, czy przypadkiem się nie kończą. I.... nic z tych rzeczy, rosną dalej, miejscami grupowo i nic nie zapowiada końca. Duże, średnie i małe, czasem w sporych grupach. Las głównie sosnowy, trochę świerków i dębów. Większość zebranych grzybów to podgrzybki, ale całkiem sporo trafiliśmy prawdziwków. Tu często trzony musiały zostać w lesie. W sumie we dwójkę plus dzielny pięciolatek zebraliśmy prawie cztery koszyki. W dopiskach wrzucę tylko połowę zbioru, bo część pojechała do znajomych.
mm — ok. 20 na godzinę
18 prawdziwków, z czego 12 małych, młodych do mrożenia, szkoda, że nie umiem robić grzybów w occie, ale nic, w sobotę żona wraca, będzie robiła kolejne
W zasadzie zbieram już tylko prawdziwki i podgrzybki, innych mam już zanaddto.
mm — ok. 30 na godzinę
Dziś kolejny spacer w podgrzybkowe miejscówki. Ok 3 h, dwie osoby. Spacer bardzo udany. podgrzybków sporo, dużo młodych. Wpadło również kilka prawdziwków- ok 6 sztuk. Niestety tu już dobierały się robaki. Do tego kilka maślaków pstrych. I dość sporo kołpaków.
mm — ok. 25 na godzinę
podgrzybki, w jednym miejscu 23.. kilka borowików, w tym młode, koźlarze pomarańczowożółte, maślak pstry - innych maślaków nie ruszałam. Nie ma niestety jeszcze śladu moich ukochanych gąsek. Znalazłam także nieco rydzów, sporo zostawiłam na następne dni :) Grzyby jeszcze będą - i borowiki szlachetne i podgrzbki i koźlarze, czekam na gąskę zielonkę - niestety od lat poszukuję przyzwoitego miejsca na teen gatunek..
mm — ok. 80 na godzinę
Prawdziwki
podgrzybki
mm — ok. 30 na godzinę
Cześć, Warmia przywitała nas zimnem, 2-3°C w dzień (!) i deszcz, a rano ze śniegiem! W lesie liściastym w NWO zupełne pustki, nie ma nic😔☹️. Dopiero za Olsztynkiem, w lasach iglastych, sporo kołpaków, maślaków pstrych, troszkę podgrzybków i 2 prawdziwki. To nasze pierwsze jako takie grzybobranie od dwóch lat! Rany, kiedy ja widziałem wilgotny las? Grzybki w większości młode i zdrowe. Idzie ciepło, deszcz pada, więc powinno być jeszcze ok. Pora zamykać chałupę na zimę i wracać. Może przyszły sezon będzie lepszy. Pozdrowienia dla wszystkich.
mm — ok. 40 na godzinę
Dzisiaj dwa pełne koszyki podgrzybków. Dwie i pół godzinki w lesie bo zimno i z przelotnym deszczem. Chociaż jest chłodno, malutkie podgrzybki rosną z dużych ilościach. Trafiło się też kilka prawdziwków, jednak, bez względu na to czy małe czy duże, zajęte przez robaki. Przyszły tydzień chyba zapowiada się optymistycznie, bo ma być cieplej🙂
mm — ok. 10 na godzinę
Rano deszcz ze śniegiem chciał mnie odstraszyć od zwiedzenia leśnych miejscówek. Dzielnie udaliśmy się na spacer. Ok 3 h spaceru. Las mieszany. Spacer leśnymi drogami. Udało nam się zebrać ok 30 młodych prawdziwków. Jednak w większości nogi już z lokatorami, kilka maślaków pstrych. I mała niespodzianka dwa malutkie, piękne rydze 😁. Pierwsze w tym sezonie i radość ogromna 😁. Niby nic, a jednak 😁. Pozdrawiam.
mm — ok. 30 na godzinę
Skraj lasu, max 20 m od drogi w las, spacer drogą na dystansie ok 150 m, potem brak miejsca w koszu. Efekt: 33 prawdziwki, z czego 17 małych, dobrych do octu.
W sobotę wypad na typowo prawdziwkową miejscówę.
mm — ok. 20 na godzinę
Powoli chyba zbliżamy się do końca tego sezonu. W lesie bardzo mokro oraz zimno. Ok. 1,5 godzinki chodzenia w dwie osoby przyniosły 43 podgrzybki w większości młodziutkie oraz 2 prawdziwki. Na załączonym obrazku największy z całego koszyka prawdziwek to mój najpiękniejszy okaz tego sezonu 🥇 Ilościowo dzisiaj bez szału, ale byliśmy dopiero koło 13 i widać było, że grzybki były przebrane. Jeśli będzie ciepło to jest szansa, że w przyszłym tygodniu znów coś się pojawi, ale to czas pokażę. Grzybobranie mimo niewielkiej ilości zaliczam do udanych ze względu na śliczne okazy 🍄🥰
mm — ok. 30 na godzinę
Maślaki pstre, koźlaki, podgrzybki, kurki, 3 prawdziwki, 1 kania. Deszcz mnie wypłoszył, jutro ponownie do lasu, bo widziałam ładne opieńki.
Zimno!
mm — ok. 40 na godzinę
około 120 podgrzybków, prawie pełen kosz młodych rydzów na starej miejscówce w chaszczach :), 2 borowiki szlachetne, ale na nie się nie nastawiałam, około 20 borowików ceglastoporych, kilka wybranych - najdorodniejszych maślaków zwyczajnych, 4 siedzunie sosnowe, kilkanaście maślaków pstrych i tyle samo koźlarzy babek. Wypad był typowo podgrzybkowy po rydzach, więc mech, sosna, świerk i pola jagód ( co ciekawe są jagody... ) Kań całe mnóstwo - pomijałam, traktuje je jako grzyby niejadalne - tak jakby usmażyć starą podeszwę od buta, czy to w panierce czy nie :) Co ciekawe nie ma śladu gąsek..: (
mm — ok. 50 na godzinę
Wysyp podgrzybków, pewnie ponad 200, w dużej części maluszki do octu, ok. 20-25 prawdziwków, parę kań, żona trochę maślaków nazbierała, parę koźlaków i czerwonołebków.
mm — ok. 50 na godzinę
Wybrałam się po opieńki i trochę zebrałam, ktoś przede mną ciął niemiłosiernie. Przy okazji zebrałam podrzybki, koźlaki, zajączki, rydze. Dużo prawdziwków, ale prawie wszystkie z lokatorami.
szerzej:
Cieplej niż wczoraj. W lesie pięknie.
mm — ok. 40 na godzinę
Przewaga Maślaków, w tym pstre, wszystkie młodziutkie, kilka koźlarzy, dwie kanie, o dziwo piękne młode borowiki szlachetne i prawie 2 kg siedzuń, koszyczka zabrakło, trzeba było się z kurtki rozebrać 🤦♀️ale sytuacja jest rozwojowa, w tym tygodniu ma być ciepło, wilgoci w lesie jest dość, więc będą grzybki rosły, na pewno 🤩
mm — ok. 60 na godzinę
Wczorajszy buszing po warmińskim puszczu w godzinach popołudniowych zaliczam do kategorii- tylko dla twardzieli i hardcorowców, albo jak kto woli- prawdziwych pasjonatów pieszych wędrówek po lesie, lub po prostu nazwijmy rzeczy po imieniu- mega wyposzczonych, zdrowo rąbniętych i pędzących zawsze za zewem runa leśnego jak dziki w żołędzie, grzyboświrów!🤣 Jakby tego stanu umysłu nie nazywać, do czegoś on zobowiązuje, na takie miano trzeba sobie zasłużyć, nie ma mientkiej gry ani smarkania noska w chusteczkę od mamusi, a grzyby same się nie zbiorą ani suszarki nie zapełnią, a łinter is komin!
szerzej:
Choć niedziela, pora przed obiadem i grzyby generalnie się wreszcie pojawiły w przyjemnej ilości w pod-Olsztyńskich borach i łąkach, to jednak ciągły nieprzyjemny październikowy deszcz i prysznic z krzaków i drzew, skutecznie ostudziły zapędy praktycznie wszystkich miłośników prawdziwków, tak więc miałem cały las tylko dla siebie, cichy, pachnący i skąpany w wodzie! I choć zmokłem jak kundel, i od połowicy burę zarobiłem za ostentacyjny brak zaangażowania w spędzeniu niedzieli z rodziną (bo jakoś tak wyszło, że od 6:00 rano jak pojechałem z bratem pierwotnie w planach "tylko" na 4 h za szczupakiem, to do domu z rybami i grzybami ściągnąłem po 17:00🤷♂️), to wiadomo, że i tak było warto!🤣 I to nic, że pewnie czeka mnie jakaś małżeńska kara albo zadośćuczynienie, i to nic, że przepiękne, świeże, grube prawusy, które wreszcie trochę ruszyły i których niby namierzyłem z 30-40 sztuk, to obecnie 8 na 10 totalnie wyżarte przez czerwie wydmuszki, i to nic, że ani jednego czerwonołepka nie znalazłem, i nic to, że poza kilkoma ocalałymi z rzezi boletusami, jedynie garstka kurek przemokniętych i kilka podgrzybków i koźlarzy wpadło do koszyka, jako urozmaicenie 95% miodówkowej monokultury w wiklinowym wiadrze! Prawda jest taka, że jak na niedzielne popołudnie w drugiej połowie października w warmińskim lesie w tym sezonie, to całkiem zacny kosz!😎 A najzacniejsze jest poczucie dobrze wypełnionej fungowej misji, pomimo tylu przeciwności losu, i to uczucie późnym wieczorem, przy czyszczeniu, obieraniu i krojeniu grzybków do suszenia (choć plery nap... i oczy się już zamykają), że się nie zmarnowało dnia na wylegiwaniu się do południa w wyrku, a później przewalaniu na kanapie przed Netflixem, tylko jak na prawdziwego człowieka lasu przystało, poganiało się na łódce za rybą, pobuszowało po knieji za grzybem, ożywczego tlenu nawdychało, oczy nacieszyło surowym pięknem i kolorami jesieni, i teraz można iść padniętym, ale szczęśliwym spać, i zmierzyć się z kolejnym tygodniem świstaka w pracy i w życiu!