Kilkugodzinny wypad w lasy sosnowe, mech, jagody, pogoda kiepska, mokro, ludzi poza naszą 3 zero, ale ślady, że byli - w lesie sporo naciętych nóg. Grzyby tym razem rozmiarowo ciut większe, te starsze obowiązkowo z robalami. Znaleźliśmy ponad 200 grzybów, prawie same
podgrzybki brunatne, piękne i młode, ale i po kilka
prawdziwków,
koźlarzy czerwonych i
kurek. Nadal nie ma lekko 😁, trzeba się za nimi nachodzić, rosną przeważnie pojedyńczo i wyraźnie stronią od siebie. Jednak były miejsca - że tak powiem - rodzinne. Jest nadzieja!