Las: Sosna z domieszką buku, świerku i brzozy. Częściowo młodnik sosnowy obsadzony po brzegu brzozą, dodatkowo w jednym miejscu stary las modrzewiowy tak zwany przez nas modrzewiowy dołek. Grzyby tym razem mieliśmy mix. Pierwsze miejsce trzeba przyznać tym razem zabieranym przez nas maślakom pstrym (tylko młode owocniki), srebrny medal przyznajemy kurkom pomimo wymaganego dzielenia przez 4, brąz przypada podgrzybkom brunatnym, zbiór uzupełniły boletusy (kilkanaście),
rydze i
zielonki oraz trochę
maślaków zwyczajnych i
kozaków szarych plus jeden czerwony.
Zajęci pracami w gospodarstwie domowym (cóż czasami trzeba popracować nawet na urlopie) wraz z moją Lepszą Połową wybraliśmy się dopiero około 13. Pora jak na październik bardzo późna. Wobec braku czasu odwiedzamy okolice pobliskiego Cieszyna. Wyniki może i nie są oszałamiające ale też i nie jest źle. Po krótkiej naradzie postanowiliśmy dość wyjątkowo zbierać młode owocniki
maślaków pstrych (
miodówki,
bagniaki, łuzaki i jak tam jeszcze nazywane). Jednak nie trwa długo jak trafiam na pierwszego boletusa o dziwo jest całkowicie zdrowy. Po chwili pokazuje się następny. tym razem jakby mniej zdrowy. Wobec później pory jesteśmy zmuszeni do korekty zaplanowanej wcześniej trasy. Idziemy więc poprzez wspomniany "modrzewiowy" dołek - jest to po prostu jakby enklawa pośród sosen obsadzona modrzewiami. Miejsce nas nie zawodzi. Znajdujemy sporą ilość
podgrzybków brunatnych i wcześniej wspomnianych
maślaków pstrych. Dziwi natomiast brak maślaków złotych (modrzewiowych). Skoro był i dołek to musi być i górka. Wychodzimy więc do lasu sosnowego w wieku średnim i idziemy wzdłuż brzegu jeziora. Trafiają się
podgrzybki i
maślaki pstre. Jeszcze jedna zmiana kierunku i penetrujemy pas brzeziny posadzony wzdłuż młodnika sosnowego. Liczyliśmy na
kozaki ale zamiast nich trafiamy na sporą ilość
kurek. I to sporej wielkości. Widać, że nikt nie odwiedzał tego miejsca. Niestety, krótki październikowy dzień zmusił nas do odwrotu. w drodze do samochodu znaleźliśmy jeszcze w brzezinie nad jeziorem kilka
kozaków szarych plus jednego czerwońca. Do auta dotarliśmy nieomal o zmroku, ciesy wykorzystany na maksa czas a i zbiór nie był zły.