Najpierw dużo chodzenia i co jakiś czas kilka podgrzybków. Potem trochę sitarzy, maślaków pstrych, koźlarzy. Co jakiś czas jeden, dwa borowiki szlachetne. W sumie około 60 borowików szlachetnych i około 10 krasnoborowików.
Jeden strzał załatwił zbiory. Byłem w szoku bo idąc przez las zobaczyłem dziwny kształt. Najpierw myślałem, że to obrośnięte pniaki ściętych drzew. Potem stwierdziłem, że to chyba dwa duże koźlarze pomarańczowe, a okazało się, że to 14 sztuk wielkich borowików szlachetnych na kilku metrach kwadratowych. Największe miały po ponad pół kilo i co dziwne w większości zdrowe. Z wrażenia usiadłem i kontemplowałem ten cud natury. Dla takich chwil człowiek żyje.