W niedziele, spacer z psem. Po sobotnim słabym grzybobraniu.. Miałbyc tylko spacer z psem, okazało się że są grzyby :)) a ja nie mam nożyka. Pierwszy raz w tym sezonie grzyby nie rosły miejscowo, tylko było ich zwyczajnie po kilka na sto metrów przebytych. Pies i ja szczęśliwi :)
Same
podgrzybki i
kozia broda ale ona została. Całe mnóstwo maleńkich pogrzybkow których nie zbierałam, bo kapelusze były wielkości najmiejszego paznokcia u reki... Ciekawe czy poczekają na mnie :))) finalnie zatrzymałam się w 4 miejscach w lesie i w każdym coś było :)