Jodła, buki, dęby, brzozy. W części iglastej lasu dość sucho, w liściastej przyzwoicie, choć ostatnie słoneczne dni i ciepłe noce kondycji grzybów nie poprawiły ( pod względem zamieszkujących ich żyjątek ). Cześć grzybów, mająca dostęp do większej ilości promieni słonecznych - podsuszona. Brać grzybiarska tłumnie wyruszyła na grzybobrania. A ja dziś znowu na biego-grzybo-braniu 😐. No, ale czas ograniczony... Małych
prawdziwków jak na lekarstwo, zostały tylko te, które nie zauważone przez zbierających w tygodniu jakoś się uchowały. A było ich 25 - zdrowotność różna, przeważnie
nogi robaczywe. Bardzo robaczywe. Trafiliśmy za to na super rydzykowe miejsce, którego wcześniej nikt nie odnalazł. Wielka ilość
rydzy, niestety większość już przerośnięta i zasiedlona. Ale i tak koszyczek udało się napełnić. Wyszły dwa słoiczki w marynacie oraz sześć słoiczków smalczyku rydzowego 😋.
Ceglasi 8 ( można było więcej nazbierać, ale ślimaki jakoś je polubiły ), 2
maślaki pstre, 7
podgrzybków, 2
koźlarze babki, 5 pomarańczowo żółtych, w tym 1 gigant 😮. Kilkanaście
kurek i cała orkiestra trąbek ( cześć się suszy i 1 słoiczek 😐 w marynacie - ich objętość bardzo się zmniejsza ). Do tego 1 niewielki
siedzuń sosnowy. Pogoda przepiękna, jesień złota przyszła w sukni kolorowej, szeleści trenem i złoty pył w niebo unosi. Jest i łyżka dziegciu 🤣- sezon bez zjazdu, sezonem straconym - jakże brawurowy ślizg na d....😁, po zboczu pełnym jeżyn. Cała lewa ręka w kolcach ( auć ), zarwane ramię ( auć ), spodnie do prania 😅. Ale i tak zadowolona jestem, jutro świętokrzyskie - zobaczymy czym las obdarzy 🤔. Oby tylko polowania nie było ✊👿. Udanego jutra 🙂