Bez wielkich nadziei wybrałem się sprawdzić swoje miejscówki i niestety sytuacja bez zmian a może na gorsze. Grzybow jadalnych jak na lekarstwo. Na ok 10 kilometrowej trasie znalazłem 6
borowików, 18
kozaków babek, 3
kozaki pomarańczowe, garść
maślaków, kilka
zajączków i
podgrzybków. Nawet
kurki tym razem nie dopisały, ok 100 sztuk-fakt opuściłem dwie najlepsze miejscówki. Na osłodę do koszyka wpadło 6
rydzów znalezionych w drodze powrotnej, przy parkingu. Do tego 3
kanie w bardzo marnej kondycji. Jak na 4 godziny w lesie to wynik bardzo słaby. Nie chciałbym krakać ale to chyba koniec sezonu na
borowiki.