Wchodziłem do lasu w Śląskiem a wychodziłem już raczej w Świętokrzyskiem. 😁. Wysyp czerwonych
gołąbków (nie zbieram, bo nie mam pojęcia które są jadalne). Długo nic, potem kilka miejsc z
kurkami, jedno z
sitarzami. Dwa
kozaki, 1
podgrzybek. Nie znam dobrze tego lasu i cóż zgubiłem się (nawigacja w telefonie też zwariowała). W końcu tel. się rozładował, zaczynało się ściemniać a ja w lesie i nie wiem gdzie iść 🙈. Wylazłem gdzieś na polach, po drodze cud na bezgrzybiu - mój pierwszy w życiu
siedzuń sosnowy. Polami doszedłem do wsi, mieszkańcy wskazali w którą stronę iść, byłem uratowany 😁