Las ten, co zwykle. Godzina 11.50 na parkingu, ja w górę na spacer, mąż na koło. W lesie totalna susza, ale grzybki dają radę. Do koszyka wpadło kilkanaście
ceglasi, 3
prawdziwki, kilka
kurek,
maślaków żółtych, 3 zdrowe podgrzybeczki, sporo zostało na miejscu, bo zasiedlone. Z koszyka wypadł ukochany nożyk i ekosiatka😮💨