Urlop się skończył, 1:50 napisałam Skrzypczowi że jestem i idę spać. 3:57 telefon że już pora wstawać bo rano w lesie chłodniej🙃 Cóż było robić, jakoś się wygrzebałam i pojechaliśmy. Niestety w lesie sucho, mimo że rosa jeszcze była. Zebrane
kanie,
piaskowce modrzaki, rycerzyki,
koźlarze pomarańczowe,
koźlarze czerwone i chyba grabowe, nie widziałam za dobrze co tam Skrzypcz miał w koszu😂 Do tego gołąbki w różnych kolorach,
panienki, wyrośnięte i podeschnięte
podgrzybki,
prawdziwki były robaczywe. No i
kurki! 🤩🤩🤩 Skrzypczu, oficjalnie jeszcze raz za nie dziękuję! 🤗
Bonus: 2 l jagód 😁
Nie wiem jak wstałam po całym dniu drogi i 2 h snu, hasło "las" robi swoje😂😂😂 A że jeszcze miałam siłę zbierać jagody to już zupełna zagadka.
Susza daje się we znaki, na naszych miejscach ani jednego nowego grzyba, trzeba było iść dalej. Mimo mokrych ścieżek las suchy, grzybom za gorąco to siedzą w ziemi. Ale grzybiarze w domach nie chcą siedzieć 😂
Czekamy na deszcz, na chłód, byle przed jesienią bo przecież nie usiedzimy🙃