Wszyscy ludzie do kościoła, a ja oczywiście w las. Grzybobranie samotne, bo kuzyn wrócił do Krakowa, a siostra ma dożynki ☺. Zdążyła mnie podwieźć do lasu, wskoczyła w strój ludowy i do kościoła ☺. Potem po mnie przyjechała i znowu wybyła. Wszystkie grzybki, które przytargałam musiałam obrabiać sama!😦 Do 15:00 się wyrobiłam i też pojechałam na festyn 😀. Teraz sami rozumiecie, że na doniesienia brakło czasu 🤣