100
borowików szlachetnych (liczone przy wkładaniu do kosza) i jeden
podgrzybek zajączek. Las mieszany: buk, sosna,
Wiedziałem, że ten moment kiedyś przyjdzie i będę sobie mógł do woli pozbierać
prawusków. W weekend nie mogłem bo w sobotę mały remont a w niedzielę odpoczynek 😃 W sumie mogłem jechać po południu ale po co się męczyć w takim upale. A dzisiaj o 6.30 już 20 stopni ale to się dało jakoś znieść. W lesie na początku pusto ale po dziesięciu minutach pierwsze pięć w rowie przy drodze. Już wiedziałem, że tym razem będzie dobrze. I było. Przez trzy godziny regularnie zbierałem sobie
prawdziwki. I tylko one. Postanowiłem nie brać
ceglastoporych. Pozostawiłem ich chyba ze czterdzieści, bardzo ładnych, w większości młodych. Kilka dałem spotkanym dwóm grzybiarzom, którzy je chętnie przyjęli. Teraz po obraniu grzybów wiem, że to była dobra decyzja bo nie przerobiłbym tego. Suszarka pełna samych łebków, korzenie czekają na sos i do zamrożenia. A sporo odeszło i w lesie i w domu. Na ozdobę wziąłem sobie jednego
zajączka. W lesie trochę ludzi ale nie było z tym najgorzej. Jestem zadowolony, że postawiłem na ten las. Brenna chodziła po głowie ale gliwickie lasy obecnie zaspakajają mnie zupełnie 🙂 Pozdrawiam i gratuluję wszystkim ostatnich zbiorów 👍