Szaleństwo.
6 godz. biegusiem. Gdybym nóżek z czerwiami nie obcinała w lesie to wyszedłby jeszcze jeden kosz.
Ogarnę się i poszerzę opis wieczorem.
Edit: trzeba było się uwijać, bo goście przyjeżdżali po południu.
Nocleg miejscowo i w lesie 05:30. Zebrane
borowik szlachetny,
borowik ceglastopory,
borowik usiatkowany, gołąbki zielonawe,
koźlarze pomarańczowożółte,
koźlarze babki,
podgrzybki zajączki,
pieprznik jadalny. Pod koniec zostawiałam już nawet
koźlarze pomarańczowożółte w lesie.
Trzymajcie się serdecznie leśne ćwirki 🥰.
Edit 2: Być może zabrane z lasu 60/ h. 90 wychodzi z tymi,
po które przestałam się schylać, bodź w ogóle nie zbierałam:
maślaki,
zajączki,
koźlarze babki i na koniec
koźlarze pomarańczowożółte. Najbardziej żal mi było milodziutkich muchomorów czerwieniejących. Niestety nie byłoby już mocy przerobowej w domu.