Po wczorajszych opadach, a zmierzyłem 18 mm słupa wody postanowiłem wybrać się na
grzyby. Moje na działce chwilowo nie pokazują się ale to nic dziwnego zaczęły 10 dni przed lasem to i wcześniej skończyły. Ostatnio jest lepiej bo z uwagi na przebudowę drogi głównej przez las jest zakaz wjazdu, nie dotyczy on okolicznych mieszkańców, a dodatkowo od 7.00 do 16.00 dla wszystkich, ale w razie czego wyjechać z lasu da się wcześniej. Dziś 62
borowiki w tym ponad połowa sosnowych, 18
podgrzybka, 12
kozaków pomarańczowych, po 2 małe grabowe i małe babi, 150
kurek, 1
maślak, 1
kania. Reszta w szczególa
Wyjazd do lasu o 6.00. Po paru minutach jestem już na dołach przed lasem. Szybkie obejście miejscówek i mam 12
borowików 2 pomarańczowe, kilka
podgrzybków,
maślaka - coś tam musiałem zostawić w lesie. Ogólnie potężny wysyp
muchomora czerwieniejącego dalej las też to potwierdził - można by wynosić worami, ale jeszcze chwilowo do tych grzybków nie dojrzałem. Dojazd na miejsce pod młodniaki sosnowe - powietrze świeże po deszczu, brak latających natrętów, nadstawiam uszy a tam cisza - brak konkurencji nie muszę się wysilać i wymyślać tras. Na początek obejście brzegami sosnowych młodniaków po mchach dróżkach i przy drodze - a przy drodze najlepsze znaleziska około 10 sosnowych. Potem pas między następnym młodniakiem sosnowym, a dołami po wydobyciu piachu - jesienią rosną tam piękne
borowiki, a dziś kolejne 10 maluchów. I pogranicze lasu jodłowego z grabowym, też sytuacja się poprawiła 12
borowików i prawie wszystkie pomarańczowe. coś tam w brzózkach, główne kurniki oczyszczone tylko zostały maluszki, ale na zapasowych ładnie dozbierałem
kurek, a sporo po drodze w grupkach 3 - 5, jeszcze na wrzosowisko i piękne 4 duże
borowiki i reszta pomarańczowych i nogi zaczęły mi wrastać w cztery litery, ale jak pomyślałem o przebiegach Zeni to nabrałem ochoty do przejścia po dalszych miejscach jak to nazywam duże piękne wyspy brzozowo, sosnowe, przy czym sosny duże pojedyńcze z gałęziami od samej ziemi i trochę młodych sosenek samosiejek, a całość otoczona krzaczorami wszelkiego gatunku, że trudno wbić się na te miejscówki, ale były tam piękne
grzyby - pochodziłem, a tu świeże ślady po wyciętych borowikach, mniejszych babkach i kurkach. Udało mi się dociąć trochę
kurek, można było do woli ciąc babkę w wiekszych rozmiarach i mnóstwo muchomora, jeszcze wyszperałem ze 4 mniejsze
borowiki i spotkałem Panią, która mieszka z tej strony lasu i po cichutku uzbierała wiadereczko - jak mówiła to koło 30 prawych trochę pomarańczowego,
kurek i najwięcej młodych
babek. No to odwrót do samochodu, a tam jeszcze niespodzianka - na środku drogi leśnej piękny sosnowy
borowik. Razem w lesie 4,5 godz. Ogólnie jestem zadowolony, ale powoli
grzyby w odwrocie - naprawdę trzeba się nachodzić i bardzo dokładnie oglądać teren bo doskonale się maskują. A z dobrych to, że wilgotność się poprawiła i jak jeszcze trochę pokapie a nie będzie upałów to dobra wróżba przed kolejnym wysypem